42195m i pełnia życia – Kamil Cierniak

Nigdy nie biegłem maratonu. Nigdy nie biegłem na sto metrów. Ani nawet na metr. Gdybym brał udział w zawodach sprinterskich ze ślimakiem, mój rywal odniósłby spektakularne zwycięstwo, bo prędzej czy później dotarłby o własnych siłach do mety.. Ja nie.

Nie mam zatem pojęcia jakie zmęczenie towarzyszy maratończykom. Wiem jednak jakie towarzyszy często w życiu – najważniejszych „zawodach”, jak je określił św. Paweł Apostoł. Podobnie jest w maratonie, tu także musimy mierzyć się z wyczerpaniem fizycznym, psychicznym, duchowym, z własnymi słabościami, a także przeszkodami od nas mniej czy bardziej niezależnymi. I tu muszę zauważyć jedną przewagę jaką nad życiem ma bieg – nawet ten na 42 kilometry: tutaj mamy konkretny cel. Trudny, ale precyzyjnie zdefiniowany. Wiadomo, że jest daleko. Wiadomo, że będzie tak trudno, iż po finiszu przyjdzie może zwymiotować z wysiłku. Wiadomo też co trzeba robić i jak próbować rozłożyć siły. Coś  w i a d o m o.

Na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki – jak zauważył Benjamin  Franklin. Faktycznie w życiu często nie mamy zbyt wielu pewników, choć uważam, że coś by się jeszcze  znalazło. Owszem, także sami stawiamy sobie jakieś mniej lub bardziej ambitne cele i to pewnie dobrze. Jakże jednak często wątpimy czy są właściwe! Mało tego – czasem nawet po ich osiągnięciu czujemy rozczarowanie, niedosyt. Nie wspominając już o tym, że nigdy nie mamy zupełnej pewności co będzie jutro. I czy w ogóle będzie jutro. No właśnie, a co to będzie jak go nie będzie? Co kiedy przeminą wszystkie jutra naszego życia? Co po-jutrze? Wielu z nas ma Wiarę. Ale zwykle słabą. Chyba tylko jakaś grupa, garstka mistyków i może jeszcze innych miała Wiarę tak silną, że  rzeczywiście graniczyła z wiedzą. Życie jest czasem trochę jak bieżnia elektryczna – biegniemy, biegniemy, a wydaje nam się, że stoimy w miejscu i nie wiemy czy biegniemy w dobrym kierunku, bo to, czego pragniemy, ciągle się nie chce przybliżyć. Ale ta bieżnia to przecież także i trening, co maratończycy wiedzą najlepiej.

Mam takie przekonanie, że maraton – po odpowiednim treningu – może przebiec (prawe) każdy. Podobnie jest w życiu, więc … warto żyć jego pełnią. Kamil Cierniak


Kamil Cierniak, 23 lata, jest studentem kierunku politologii na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz filozofii na Uniwersytecie Papieskim JPII w Krakowie. Choruje na zanik mięśni. Jego pasją jest film. Podczas pielgrzymki maltańskiej do Lourdes nakręcił reportaż, który wyemitowała TVP. / foto tytułowe Paulina Guzik /

http://www.radiokrakow.pl/wiadomosci/krakow/krakowski-student-pokazuje-ze-zanik-miesni-to-nie-wyrok-przygotowal-reportaz-o-zakonie-maltanskim/

8 myśli nt. „42195m i pełnia życia – Kamil Cierniak”

  1. Dokładnie, maraton to nie przelewki.
    Ale wydaje mi się, że to i tak w efekcie mniejszy wysiłek niż dla Ciebie Kamilu.
    Przekładając ten symboliczny maraton na Twoje życie, wynika, że jesteś cały czas „w biegu” – bez żadnego odpoczynku … Trzymaj się! 🙂

  2. Kamil,
    Twój tekst jeszcze bardziej zmotywował mnie do pracy. Pomimo mniej sprzyjającej aury do biegania walczymy dalej!.
    Biegnę dla Ciebie.
    Trzymaj się! 🙂

  3. Kamil gratuluje! Jestem z Tobą teraz i na trasie 2 kwietnia! Jesteś przykładem na to, że wszystko jest możliwe, jeśli się tego chce! To wspaniałe, co robisz!

    Karolina Gorczyca

  4. Kamil, sportowo jesteśmy niemal z dwóch przeciwległych biegunów – ja biegam „od zawsze” (mam już w nogach 180 000 km), Ty nie przebiegłeś choćby metra, ale… sensem naszego życia jest to samo: realizowanie marzeń na miarę swoich możliwości i zdolności.
    Myślę, że studiujesz politologię i filozofię po to, by w przyszłości przekazywać innym swój punkt rozumienia otaczającego Cię świata. Ten materiał dowodzi tego, że wielu ludzi już teraz może się dużo od Ciebie nauczyć. „Zarażaj” innych, a zwłaszcza tych, którzy nie wierzą w siebie, w swoje możliwości. Dobrze wiemy, że nie ma żadnych ograniczeń, by samemu przekonywać się o tym, że życie jest piękne.
    Pozdrawiam serdecznie

  5. Kamil, dzięki za dobry wpis. Śledzę bloga i b Wam wszystkim kibicuje! Każdy ma swój maraton… Pozdrawiam z Londynu. A

  6. Drogi Kamilu
    Jestem zwykłym przeciętnym maratończykiem amatorem.Solidnie przygotowuje się do najbliższego maratonu w Warszawie.Przyszedł kryzys,wręcz zwątpienie.Zacząłem trenować w kratkę.Na szczęście przeczytałem Twój tekst i zrobiło mi się głupio,po prostu wstyd.Już zaraz wychodzę na uczciwy trening.
    Dzięki Kamilu

Możliwość komentowania jest wyłączona.