Brzmi banalnie? W kontekście tego o czym pisałem w listopadzie – tj., że bieganie silnie utlenienia organizm, w tym mózgu, tytuł nie wnosi niczego nowego. Znacznie lepiej brzmi tytuł z The New York Times: Running as the Thinking Person’s Sport”. Nieprawdaż?
http://www.nytimes.com/2016/12/14/well/move/running-as-the-thinking-persons-sport.html?emc=eta1&_r=0
Otrzymałem ten artykuł przed świętami w ramach prezentu i od razu lepiej się poczułem, a dodatkowo pomyślałem, że w okresie robienia noworocznych postanowień i Wam może się przydać. Autor przywołuje takie przykłady, jak gra na instrumentach, która wymaga doskonalenia różnych umiejętności motorycznych, pamięci, planowania oraz innych funkcji mózgu. Naukowcy dostrzegają tendencję, że wybitni muzycy posiadają większą koordynację między różnymi obszarami mózgu, niż my średni – melomani. Podobnie gimnastycy, tenisiści stołowi, badmintoniści mają lepszą koordynację mózgowo – ruchową, skupienie, planowanie, ect.. co jest do przewidzenia. Natomiast bieganie nie wzbudzało zainteresowania badaczy – ot, naturalna umiejętność, którą nabywamy jako dzieci, i która raczej nie rodzi w nas geniuszu. A jednak, przeprowadzone ostatnio badania na Uniwersytecie Arizona pozwalają poczuć się lepiej milionom deptaczy asfaltu. Naukowcy zauważyli większą aktywność mózgu biegaczy (w stosunku do osób o siedzącym trybie życia) w obszarach odpowiadających za zapamiętywanie, wielozadaniowość, skupienie, podejmowania decyzji i przetwarzanie obrazów, oraz pracę sensoryczną – to koordynacja wszystkich bodźców dostarczanych przez zmysły, wygenerowanie jednej decyzji i reakcji. Brzmi przynajmniej jak uzasadnienie nominacji do Nagrody Nobla! Autor artykułu, przedłuża dobrą perspektywę w czasie, przywołując tezę, że w jesieni życia, będziemy – my biegacze – … jak nowi. Spoglądam, bardziej czule na naszą AKCJĘ i własne obłocone buty.
Rok temu, w związku z akcją „Pomoc za Ultramaraton”, popełniłem wpis pt. „dzięki bieganiu zaczęliśmy myśleć”, gdzie snułem opowieść, jak dzięki rozwojowi ścięgna Achillesa zaczęliśmy biegać i dalej, stosując technikę polowania poprzez ‘zabiegnie na śmierć’ zdobywaliśmy białko, co rozwinęło nasz mózg… Rozsądna teoria, tym bardziej, że natural-born-runners żyją do dzisiaj na świecie i nadal tak polują. Inna, i niewykluczająca się teoria mówi, że trochę wcześniej (jakieś 2 mln lat temu) byliśmy słabi i płochliwi, więc do mięsnej uczty nie byliśmy dopuszczani przez drapieżniki i padlinożerców. Dopiero gdy jadalnia była pusta, a kości gołe nasz przodek ostrymi kamieniami rozłupywał je i wyjadał … szpik.
Teraz coś dla dzielących teorię Churchill’a : “No sports, just whisky and cigars.” Szpik wołowy pod wódeczkę – danie wprost idealne, doceniane do dzisiaj przez sybarytów … a dawniej przez małego Homo Habilis. Szpik jest bombą energetyczno – witaminową, to tu, w kościach długich tworzą się czerwone ciałka krwi, szpik jest źródłem łatwo przyswajalnego żelaza. Wywar z kości to źródło kolagenu regenerującego kości i ścięgna, .. wygładzającego cerę też! No dość, bo zaraz zdryfuję w bieganie, a trudno nie jest gdyż są to właśnie substancje, których każdy biegacz poszukuje.
Główny artykuł z NYT, podesłał mi Jan – Roman Potocki, wierny kibic i darczyńca poprzednich akcji. Co ciekawe, parę lat temu porwał się na trudny projekt jakim jest reaktywacja staropolskiego trunku rodziny Potockich. Co prawda takie napoje teraz nie są mi w głowie, ale na butelkę mogę popatrzeć – jest wyjątkowo ładna. http://www.potockivodka.com/homepage.html
No to jeszcze jedna informacja przedsylwestrowa – ponoć w Warszawie serwują taki klasyczny zestaw w Butcher & Wine http://www.butcheryandwine.pl
Oby rok 2017 był lepszy.
Tomek Tarnowski