Do tego tekstu zainspirowało mnie ostatnie wydarzenie, jakim było zawalenie się ‘lazurowego okna’ (zdjęcie tytułowe) na wyspie Gozo sąsiadującej z Maltą. Zupełnie zwykła abrazja morska sprowokowała medialne tytuły – ‘runął symbol Malty’ ect.. Jednak symbolem tej wyspy nie był piękny twór skalny, ale jedno z najważniejszych wydarzeń XVI wieku dla Europy, o którym Woltaire napisał nie ma nic słynniejszego niż obrona Malty.
(krótki wstęp historyczny) Szczyt potęgi Turcji przypadał na połowę XVI w. Południowo-wschodnia Europa oraz północna Afryka były podporządkowane imperium osmańskiemu. Sulejman Wspaniały parł z niezwyciężona armią na zachód, a kolejnym jego celem był półwysep Apeniński, do którego chciał się dostać przez Sycylię. Sulejman kierując się w głąb Europy nie chciał mieć na swoich tyłach rycerskiego Zakonu Św. Jana Jerozolimskiego, zwanego Rodyjskim (a później też Maltańskim), więc w 1565 r. za pierwszy cel obrał wyspę Maltę. 18 maja 1565 r., na wyspie wylądowało ok. 50 tysięcy doborowych jednostek armii osmańskiej, na których czekało 600 rycerzy maltańskich i 6 000 najemników + 2000 mieszkańców, którzy przygotowali obronę w znacznie skromniejszych fortyfikacjach, niż te, które możemy oglądać do dzisiaj na Malcie, a które powstały dopiero po tych wydarzeniach. Wielkie Oblężenie trwało 4 miesiące i zakończyło się odstąpieniem wojsk islamskich (11 września), co miało ogromne znaczenie dla losów Europy i być może chrześcijaństwa.
Co to ma do naszej akcji i maratonu? Odwiedziłem Maltę w miesiącu lipcu, kiedy temperatura w ciągu dnia oscylowała w granicach 35stC, próbowałem nawet joggingować, ale wcześnie rano, bo było bardzo ciepło. Czytając książkę o Wielkim Oblężeniu dowiedziałem się, że niezwykłość tej bitwy wynikała z niespotykanego poświęcenia i bohaterstwa obrońców. Rycerze walczyli po 8 godzin dziennie z krótkimi przerwami, później również odpierali ataki nocne. Niektórzy, przez 2-3 miesiące, w upale, okryci stalą, toczyli walki wręcz, dzień w dzień. Często ranni, odmawiali zejścia z posterunków obrony. W zasadzie pod koniec, nie było pełnosprawnych wojowników, a wg. naszych kategorii wszyscy byli NIEPEŁNOSPRAWNI, nadający się do natychmiastowej hospitalizacji. Wielki Mistrz Zakonu, charyzmatyczny Jean de la Valette, swoim bezpośrednim uczestnictwem był w stanie wykrzesać niezwykłe akty poświęcenia i heroizmu od wojska.
Dla europejskich rycerzy wstąpienie w szeregi Joannitów było najwyższym zaszczytem, rycerz maltański nigdy się nie cofał i walczył do samego końca. Doskonale uzbrojeni i wyszkoleni stanowili elitę, zagrażającą nawet największemu zdobywcy tamtych czasów – Sulejmanowi Wspaniałemu.
2 kwietnia, nie ubierzemy się w stal, ale w sportowych strojach stoczymy honorowy bój ze słabościami własnego ciała :). Nasze 4-5 miesięczne przygotowania troszkę przypominały 🙂 oblężenie Malty, tylko nas atakował: leń, pokusy ciał, stołu, atrakcje nowoczesnego świata. Nie każdą potyczkę udało się wygrać, ale w końcu, lekko ranni, 🙂 docieramy na start w Dębnie. Gdy będziemy słabli, po 30-35 kilometrze, warto przywołać tamte chwile, nieustępliwą postawę obrońców tej słynnej bitwy, która przeszła do historii najważniejszych starć chrześcijańskiego i islamskiego świata XVI w.
PS – każdego tygodnia pojawiają się nowe osoby, więc starzy czytelnicy – wybaczcie, że ponowię prośbę Fundacji o darowizny. Najważniejszy wynik tej akcji to wsparcie finansowe obozów dla niepełnosprawnych dzieci z najuboższych rodzin i każda wpłata bardzo się liczy.
Fundacja Polskich Kawalerów Maltańskich w Warszawie „Pomoc Maltańska”.
Nr rachunku bankowego: PKO BP S.A. 51 1020 1156 0000 7602 0089 7512
z dopiskiem „darowizna Maraton 2017”
szczegóły znajdziecie tu:
Tomek Tarnowski