Archiwa tagu: Agnieszka Bal

Kiedy wysiłek nie zna końca …

To zdjęcie zostało zrobione podczas ultramaratonu górskiego – Bieg 7 Dolin w Krynicy (100km i 4600m przewyższeń). Na przepaku (postoju), na 88 kilometrze ze zmęczenia nie widziałem na oczy a meta nadal była daleko. Tylko to jeszcze nic – przeczytaj aby zrozumieć.

Wszystko co nas otacza lubimy zmierzyć i porównywać. WYSIŁEK – można określać jako duży, ogromny, ponad moje siły, ewentualnie w drugą stronę – np. żaden. Podczas wspólnej kolacji, Jurek Skarżyński powiedział, że trudniejsze jest przebiegnięcie 1500m  w bardzo szybkim tempie, niż przebiegnięcie ultra maratonu – teza idealna dla zagajenia ożywionej dyskusji. Gdy rozmowę uzupełniliśmy o konkretne parametry czasowe, było oczywiście łatwiej. Ja uważam podobnie, mało kto (poza zawodnikami) chciałby szykować się przez pół roku i wystartować do biegu na 1,5km, w którym tempo jest ogromne od początku i  w pewnym momencie zaczyna się 60 sekundowa walka o to, by przetrwać do mety. Lawinowo narastające zmęczenie odcina tlen, wzmaga się uczucie duszenia i coraz silniejszy ból mięśniowy – ostatnie 20 sekund to istna tortura. Za metą – ‚pyk’ i wszystko się kończy. Gdy biegłem 100km po górach (B7D – w Krynicy) spotkałem na 90km zawodnika, który zapewne z odwodnienia miał już halucynacje, a jego zakrwawione buty dzielnie osłaniały obdarte z paznokci palce przed wylaniem się na zewnątrz. Facetowi zostało tylko (!) 10km do mety i tylko ta ‚bliska’ perspektywa powodowała, że pełzł dalej. Zmęczenie może mieć różne oblicza i nie sposób tego ze sobą porównywać, nawet stosując dosadne opisy.

Agnieszka Bal z tablicą, która jest jej głosem. Agnieszka 2 lata temu została Człowiekiem Bez Barier 2015 r. – [więcej w biogramie – zakładka START / [ foto źródło facebook Agnieszki ]
A co jeśli wysiłek nie zna końca?  Nasze zmagania mają oznaczoną metę, do której ciągniemy  siłą woli i chęcią zakończenia walki, ale niektórzy mety nie znają. Agnieszka Bal, czy Kamil Cierniak, wspierają naszą akcję swoimi przykładami ekstremalnie trudnego życia, także świetnymi tekstami do znalezienia na naszej stronie (lupa w prawym górnym rogu). W nawet najdrobniejszej czynność życiowej zależą od pomocy innej osoby. Jedzenie, ubieranie, mycie, wymaga ogromnego wysiłku i pomocy z zewnątrz. Agnieszka nawet w rozmowie potrzebuje wsparcia, gdyż osoba niedoświadczona wolno odczytuje literki, mozolnie składane w słowa, a wystukiwane łokciem na specjalnej tablicy. Tak jest od lat, albo inaczej – od zawsze! Każdego dnia, z nadzieją wyczekują poprawy i odmiany, nie mając możliwości, by chwilę odpocząć. Jedzenie, które dla nas czasem jest wielką przyjemnością, dla nich stanowi wyzwanie – trzeba przełknąć kęs. Niedoskonałość ciała zmusza ich do nieustannego wysiłku, dzień w dzień to samo. Pokonanie monotonii jest dodatkowym, gigantycznym wyzwaniem. Samodzielni są w myśleniu, bo z tym radzą sobie znakomicie, oboje studiują, i nie tylko na jednym kierunku. [ biogramy znajdziesz w zakładce START ]

Kamil Cierniak – choruje na zanik mięśni, jest studentem na dwóch uczelniach krakowskich

Zbliżamy się do końca naszej AKCJI, lekko dumni, że udało się wytrwać 5 miesięcy przygotowań, że zwalczyliśmy lenia, że … , korzystam z danych mojego komputera treningowego, więc pozwólcie, że posłużę po raz kolejny za przykład. Od listopada do końca marca, czyli przez 5 miesięcy:

– 1397 km biegu

– 68 791 kcal – tj. 352 pączki, albo 352 piwa (0,5l)

– 188 litrów potu

… ale co to znaczy w porównaniu z wysiłkiem osób niepełnosprawnych? NIEWIELE – to kolejny przymiotnik, który w tej relacji adekwatnie opisuje nasz wysiłek. A jednak wysiłek jest  i to spory, do tego ofiarowany dla osób kompletnie nieznanych, przez tak wybitne postacie jak Jurek Skarżyński, Karolina Gorczyca, Przemek Miarczyński, Paweł Januszewski, Sebastian Chmara, czy Andrzej Zwara. Wszyscy ponieśli wielki wysiłek przygotowań ofiarowując go dla osób niepełnosprawnych, wszyscy też liczą, że Kibice dostrzegają główny cel i kupują realny bilet na wirtualną widownię – serdecznie dziękujemy w imieniu tych, których wysiłek nie zna końca. Tomek


Wiem, że dołączyli nowi czytelnicy, więc znów proszę w imieniu Fundacji. 1 dniówka na integracyjnym obozie dla młodzieży niepełnosprawnej to ok. 42 zł, brzmi podobnie do dystansu maratonu. Stać Cię na pół dnia, a może cały tydzień ? OK – dołącz, tu są potrzebne dane.

Na ulotce papierowej napisałem –  OBYŚ NIGDY NIE MUSIAŁ OCZEKIWAĆ NASZEJ POMOCY. Tomek

Fundacja Polskich Kawalerów Maltańskich w Warszawie „Pomoc Maltańska”.
Nr rachunku bankowego: PKO BP S.A. 51 1020 1156 0000 7602 0089 7512
z dopiskiem „darowizna Maraton 2017”

z zagranicy PL 51 1020 1156 0000 7602 0089 7512

Dla darczyńców dodatkowe informacje: http://maraton.zakonmaltanski.pl/vip-na-start-konkurs/

 

Agnieszka Bal – doświadczenie wyjazdu z Zakonem Maltańskim, czyli różnice łączą.

Agnieszka Bal – ze nieodzowną tablicą – jej głosem. Agnieszka zdobyła tytuł CZŁOWIEKA BEZ BARIER 2015 r. Jest patronem honorowym tej akcji. Więcej inf. nt. Agnieszki znajdziesz w zakładce START . / fot. facebook AB /

Dla mnie przygoda z tymi podróżami zaczęła się podczas wakacji przed klasą maturalną,  czyli siedem lat temu.  Pamiętam, że bardzo nie chciałam jechać na Małą Maltą (międzynarodowe obozy Zakonu Maltańskiego – my zbieramy na te, organizowane od 12 lat w Polsce – przypis TomekT).  Wówczas miałam wiele pytań: czy dam radę dogadać się z obcymi osobami, czy będzie fajnie i ciekawie, czy dam radę przetrwać osiemnaście godzin w autobusie w podróży do Włoch…Po wielu rozmowach  w rodzinie, pojechałam. Pierwszą rzeczą,  która rzuciła mi się w oczy i zaskoczyła było takie podejście do każdego człowieka, że przestawało być ważne w jakim języku mówi i w jakim jest się stanie fizycznym. Wszyscy pomagali wszystkim i rozmawiali ze wszystkimi. Największe wrażenie zrobiły na mnie międzynarodowe Msze Święte, podczas których można było usłyszeć modlitwę w wielu językach. To doświadczenie dało mi realny obraz kościoła różnych narodów i języków. W następnym roku pojechałam znowu, tym razem Mała Malta była na Węgrzech.

Agnieszka Bal – na specjalnej tablicy łokciem składa litery w słowa – w ten sposób  porozumiewa się z otoczeniem. – Więcej inf. nt. Agnieszki znajdziesz w zakładce START. / fot. facebook AB /

Podczas obu wyjazdów mogłam porozmawiać nie tylko po polsku, ale i po angielsku z kilkoma osobami. Ostatnim moim wyjazdem z Zakonem Maltańskim  była ubiegłoroczna  pielgrzymka do Lourdes. Jakoś nie zdawałam sobie sprawy z zasad, które obowiązują podczas tego typu wyjazdu. Owszem powiedziano mi o nich wcześniej, ale nie „dotarły” do mnie. Najtrudniej było przez pierwsze dwa dni  myślałam o odłączeniu od grupy i powrocie do domu, ale  udało się opanować sytuację i zostałam. Na każdej pielgrzymce jest moment kryzysu. Doświadczyłam ogromnej życzliwości ze strony wielu osób. Codziennie do późna mogłam przebywać w grocie objawień i zawsze miałam z kim wracać. Opisałam te moje doświadczenia gdyż uważam , że Zakon Maltański jednoczy bardzo różnych ludzi, burzy mury, które sami stawiamy pomiędzy sobą. Dlatego … warto biec dla nich i dla nas. Dziękuję, Agnieszka.


Środki zebrane od darczyńców w tej AKCJI,  wykorzystamy na sfinansowanie uczestnictwa osób niepełnosprawnych z ubogich rodzin, w integracyjnych obozach Zakonu Maltańskiego organizowanych w Polsce. Od 2005 roku, w Opactwie Cystersów w Szczyrzycu (woj. małopolskie), fundacja maltańska organizuje takie integracyjne wakacje. Szacujemy, że 1 osobo-dniówka to  42zł, czyli – 1 zł za 1 km biegu w maratonie. Wspomóż ten cel -:)!

HONOROWY ZAKŁAD – im więcej wpłacimy, im szybciej pobiegną zawodnicy – tym większą kwotę wpłaci JERZY KOBYLIŃSKI, który przyjął honorowy zakład. Jeśli np. Fundacja zbierze 100 000 zł w darowiznach a cała drużyna pobiegnie o 10% lepiej od czasów referencyjnych – Jerzy przekaże 10 000 zł na nasz cel.  [ Chcesz wiedzieć więcej : http://maraton.zakonmaltanski.pl/pomoz/honorowy-zaklad/ ]

Fundacja Polskich Kawalerów Maltańskich w Warszawie „Pomoc Maltańska”.
Nr rachunku bankowego: PKO BP S.A. 51 1020 1156 0000 7602 0089 7512
z dopiskiem „darowizna Maraton 2017”

z zagranicy PL 51 1020 1156 0000 7602 0089 7512

 

Zima zbiera żniwo

Jak zima jest trudnym okresem do przygotowań mógłbym opowiadać długo. W tym okresie profesjonalni maratończycy wyjeżdżają w inne strefy klimatyczne. Aktualnie, jeden z najlepszych polskich maratończyków – Yared Shegumo (2:10:34) – jest na obozie w Etiopii, z resztą nie tylko on. Sprawą oczywistą jest krótki dzień. W grudniu i styczniu niektórzy z nas kończyli trening praktycznie tuż po wschodzie słońca, a inni, po południu, biegali z czołówką na głowie.

Wschód słońca nad Gdańskiem widziany przez zatokę z Sopotu

Przy ujemnych temperaturach, gdy zaczynamy biec szybko (w drugim zakresie = WB2 – tj. pow. 75% HR max, lub nawet WB3 – pow. 85% HR max – heart rate), wówczas wentylacja nosem nie wystarcza, ciągniesz całym miechem lodowate powietrze prosto do płuc. O smogu wiele się mówi, wiec trudno temat pominąć, tym bardziej, że jest to wielkie zagrożenia dla aktywnych na powietrzu, a im niższa temperatura tym naród spala więcej wszystkiego. (*) – kilka zdań na ten temat przerzucam na koniec.

Idziesz do pracy, a tam raczej grypowo, towarzystwo na specyfikach przychodzi do roboty rozsiewając zarazki.  Ty, w trzecim miesiącu intensywnego biegania, jesteś zdrów jak byk, odtłuszczony, w lekko już niedopasowanej marynarce, i … z mniejszą odpornością. Z tego co się dowiadywałem, to prawie każdy z nas pauzował. PONT w grudniu, ze względu na podróże i częstą zmianę klimatu (pisaliśmy o tym 27 grudnia), Sebastian chorował na przełomie roku, na samym początku przygotowań, Jurek w styczniu wsparł się jakimś antybiotykiem, Karolina regularnie czeka co córka ‘przyniesie’ z przedszkola, ja walczę z wirusem teraz. Paweł i Andrzej te ryzyka mają cały czas przed sobą.

W takim stanie pozostaje tylko dbać o budowanie odporności i zachowanie higieny. Co do pierwszego, to zdecydowanie polecam kiszonki bogate w Wit C, kolorowe warzywa, cebulę, owoce i sugeruję wyrzuć cukier, który pasie grzyby i bakterie, jednocześnie daje złudne poczucie sytości. Wiesz o czym piszę – drożdżówka, batonik w międzyczasie, deserek, bo zasłużyłem … ect. Achaa! -:) Ty nie biegniesz? OK – ale kibicujesz i tak myślę, że kibice mogą dołączyć do nas, choćby w takim zakresie, że odpuszczają na chwilę szkodliwe przyjemności. Piszę serio, z resztą zgodnie z zapowiedzią, że jest to prawdziwa opowieść, która wymaga poświęcenia.  Uczestnicy nie mają tylko przebiec 42km, przechodzą trud kilku miesięcy przygotowań fizycznych, które wymagają również wyrzeczeń – bo jak później mamy spojrzeć w oczy Kamilowi Cierniakowi, czy Agnieszce Bal? Przyjechać do Dębna i pobiec, tak „z bomby”, najbardziej prestiżowe 42km w Polsce … – byłoby głupio, po co w ogóle? Kiedy szykowaliśmy się z mecenasem Andrzejem Zwarą do biegu ultra, wchodziliśmy na coraz wyższe poziomy intensywności przygotowań. Wbrew obawom, ciężki trening zmieścił się w ciasno upakowanym życiu Prezesa Adwokatury Polskiej. Powoli, wraz odejściem karnawału odpuściliśmy wszelkie słodycze, ulubione wino ..oraz pochodne, a w Wielkim Poście Andrzej skreślił kawę i przekleństwa – mnie nie udało się dotrzymać kroku mecenasowi.

Tak mniej więcej wygląda filozofia wyzwania:  biegnę dla tych, którzy marzą by chodzić. I tylko w takim świetle mam śmiałość pisać to wszystko, angażować wybitnych ludzi, a Was prosić o wsparcie tego projektu na rzecz osób, które często nie mają możliwości, by powiedzieć słowo czy napisać kilka zdań. Trwają każdego dnia czekając w nadziei, że coś się poprawi. Zapraszam, możesz ufundować 1-2, a może więcej dni na obozie integracyjnym niepełnosprawnej osoby, której nie stać na żadne wakacje i rozrywki. Możesz zamienić 40 drożdżówek, czy kolejną butelkę dobrego wina w uśmiech nieznajomej osoby .. (no może dwie butelki-:)

http://maraton.zakonmaltanski.pl/vip-na-start-konkurs/

Tomek Tarnowski

(*)  Wbiegając alejką nadmorską do Gdańska Brzeźna zaczynam niemalże rozpoznawać, po kolorze i fetorze dymu z nadmorskich domków, czy mieszkańcy mieli bio-eco-jogurt na śniadanie, a może wieczorem była bio-cola – gnojki ordynarnie palą plastikiem i nie tylko!  Pomimo, że słyszeli o problemie, to wolą udawać, że nie. Ich świadomość jest ograniczona do prywatnej, jednoosobowej ekonomi. Tych smogo – terrorystów nie interesuje nawet rodzina, bo gdy ich dzieci zachorują, to wydatki po tysiąckroć przekroczą jakiekolwiek oszczędności. Plastik wytwarzany jest z ropy naftowej, ale swoją twardość lub elastyczność zawdzięcza chemicznym domieszkom, tak powstają torebki sklepowe, ale i  zderzaki samochodowe, czy buty narciarskie. Zróżnicowanie tworzyw sztucznych jest ogromna, ale podobna i bardzo wysoka jest wartość energetyczna – ok. 38-40 MJ/kg, która porównywalna jest z olejem opałowym (40-42), zdecydowanie wyższa od brykietów węgla brunatnego (20-23), czy drewna opałowego (14). To, że się dobrze pali, ludziska wiedzą, ale tu zainteresowanie się kończy, a przecież w ich domowym piecu jest zbyt niska temperatura i spalenie tworzyw sztucznych jest niepełne w porównaniu do tego co się odbywa w nowoczesnych spalarniach, no i w kominie nie ma filtra. Zatem te domowe fabryki trucizny emitują w ich najbliższym otoczeniu najgorsze z toksyn, jak zabójcze dioksyny, czy związki WWA o silnych właściwościach rakotwórczych, także tlenek węgla, ale ten zabija szybko. Przy okazji powstałe drobne pyłki (ten widoczny smog na gaziku) to zawiesina mikroskopijnych cząstek, które są nośnikami metali ciężkich. To te pierwiastki są konieczną domieszką, która powoduje, że np. but narciarski jest wytrzymały i zarazem elastyczny na mrozie, a zderzak w aucie lepszy od blachy. Cóż, taka ekonomia, pozwala zaoszczędzić trochę pieniędzy tu i teraz, ale w średnim czasie marnuje zdrowie wielu ludzi. Mijam jak najszybciej tę trującą strefę, życząc mieszkańcom rozumu, a równolegle mam przekonanie, że wszyscy ci truciciele życzyli sobie na nowy rok, bezcennego zdrowia.

 

pozytywne domino trwa – Agnieszka Bal

tekst Agnieszki Bal – Naucz się przyjmować pomoc i sam pomagaj – pozytywne domino trwa.

Im dłużej żyję, tym paradoksalnie łatwiej jest mi pomagać komuś niż przyznać się, najpierw przed sobą, że sama potrzebuję pomocy.  Ta trudność dotyczy różnych obszarów mojego życia.  Od tych drobnych rzeczy jak pomoc w czynnościach dnia codziennego do wszystkich innych obszarów .

Myślę sobie, że czasami ludzie popadają w dwie skrajności, pomagają za dużo  zapominając o sobie, lub  jest druga skrajność to znaczy, że po prostu niektóre osoby nikomu i nigdy nie pomagają.

Trudno mi jest jeszcze znaleźć owy złoty środek pomocy drugiemu człowiekowi.

Agnieszka Bal – źródło Facebook (1)

Zadaję sobie pytanie o to czy jest gdzieś granica pomocy drugiemu człowieku i jeśli tak: to gdzie?

Jestem dość młodą osobą, która jeszcze  uczy się  co to znaczy prawdziwa pomoc.

Bardzo wiele razy słyszę, że czynione  zło i dobro wracają do nas.

W tej sytuacji każda pomoc i dobro dodają kolejne,  jak kostki przy ustawianiu domina!

Agnieszka Bal


Agnieszka Bal  cierpi na dziecięce porażenie mózgowe, nie mówi. Porozumiewa się  za pomocą tablicy z literami, lewy łokieć to jej pióro. Maturę dyktowała 8 godzin wystukując słowa na specjalnej tablicy, litera po literze … aktualnie jest studentką politologii na Uniwersytecie Warszawskim. Zgodziła się objąć patronatem honorowym naszą akcję, by w ten sposób pomóc innym.

Agnieszka jest mocno zaangażowana w działania  na rzecz osób korzystających z alternatywnych metod komunikacji. Jest członkiem Zarządu Stowarzyszenia na rzecz Propagowania Wspomagających Sposobów Porozumiewania się „Mówić bez Słów” oraz wiceprezesem Stowarzyszenia na rzecz Dzieci, Młodzieży i Dorosłych Osób Niepełnosprawnych „Ożarowska”.

W 2015 roku zdobyła tytuł Człowieka bez Barier przyznawany przez Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji – za determinację.

 

Dylematy pomagania i Picasso

Masz 2 sekundy na decyzję – z płonącego domu możesz wynieść obraz Picassa „Kobiety z Algieru”, wart 180 mln dolarów, albo uratować dziecko, które znajduje się w drugim pokoju. Ten dramatyczny dylemat ćwiczony jest w dyskusjach na temat efektywnego  wykorzystywania strumieni pieniędzy charytatywnych. Sprawa nie jest jednoznaczna, ani tym bardziej łatwa – za 180 mln dolarów można uratować tysiące dzieci w Afryce, tu i teraz jedno dziecko. Siedzisz wygodnie przed kompem i na chłodno zakończona kalkulacja daje trudną do wyartykułowania decyzję, jednak nasz mózg w sytuacjach stresowych działa inaczej, w kwestii życia i śmierci wybieramy rozwiązanie pewne, stąd wielu z nas poszłoby po dziecko. Jeszcze dwa mocne ćwiczenia (zapożyczone z książki neurbiologa Roberta Sampolsky): w czasie epidemii musisz wybrać rodzaj terapii: przy pierwszym rozwiązaniu na 100 chorych, 25 osób umrze, przy drugim rozwiązaniu ryzyko śmierci wyniesie 25% – i co, wybór dokonany? To teraz przedstawmy to inaczej. Pierwsze rozwiązanie pozwoli przeżyć 75 chorym, w drugim, ich szanse na przeżycie wyniosą 75%. Wielu z nas, przy argumencie śmierci, wybrało wariant drugi a przy argumencie życia, pierwszy.  Przeczytaj, p o w o l i  jeszcze raz – z punktu widzenia logiki, cokolwiek wybierzesz, efekt będzie taki sam.

Picasso”Kobiety z Algieru” warto 180 mln $

[Foto tytułowe] Najwięcej pieniędzy na rynku komercyjnym zapłacono w 2011 roku, za obraz Paula Cezannea „Gracze w karty” – 250 mln USD .

Dlaczego o tym piszę? Nasze wybory i potem działania często rozmijają się z logiką, oprócz niej chcemy mieć poczucie pewności, albo np. poczucie zamknięcia tematu, czy problemu. Przykład: w TV pokazują dramat rodziny, która straciła dom, widok jest poruszający więc składasz paczkę, wysyłasz i … masz świadomość, że nie tylko ty. Paczki jadą na miejsce rodzinnej tragedii i po tygodniu bohaterowie dramatu mogą otworzyć ciucholand, sklepik z makaronem i np. olejem rzepakowym. Nie żartuję, tylko pokazuje, że często nasze działania są nieefektywne. Znowu włącza się ten mechanizm – chcę widzieć komu pomogłem, chcę mieć pewność własnego działania.

Jak jest z 1%? Tylko trochę ponad połowa Polaków wypełnia odpowiednią rubrykę w PIT, choć to nic nie kosztuje. Ostatnio, z 1% wpłynęło  ok. 550 mln zł. Od 11 lat ta wielkość rośnie. Jednak, większość Polaków przepisuje KRS danej organizacji z automatu, często nie sprawdzając co tam słychać w fundacji, którą zasila, w ten sposób liderzy rankingu gromadzą więcej, zaczynają wydawać na czystą reklamę, co powoduje, że zbierają jeszcze więcej, ale w ten sposób rosną wydatki, których nie chcieliśmy finansować. Pojawiło się również wiele małych organizacji, które zbierają 1% pod konkretną osobę.  Okazuje się, że i te wielkie i te drugie, nazwijmy jednoosobowe, nie są zbyt efektywne. Wielkie są jak firmy, a małe jak … pokój z dzieckiem w płonącym domu.

Nie wiodę na manowce – osobiście uważam, że reklamy tych największych spełniają role edukacyjną, a tych jednoosobowych również, tylko to reklama szeptana. Wchodzą nowe roczniki, więc ten mechanizm działa. Widać, że obszar dobroczynności Polaków został zakreślony i teraz warto go optymalizować. Wybierajmy więc organizacje efektywne!

Nasza AKCJA też ma na celu zebranie środków i to na dwa cele prowadzone przez Fundację FPKM. Dzięki wpłatom sponsorów już kupujemy do szpitala w Barczewie, supernowoczesne CYBER – OKO, i – jeśli starczy pieniędzy – może coś jeszcze, o czym Fundacja oczywiście napisze. To rewelacyjne urządzenie monitorujące funkcje organizmu osób w śpiączce, a takich do tego wyjątkowego szpitala trafia dużo. Zbiórka od darczyńców = kibiców zostanie m.in. przeznaczona na obozy integracyjne dla niepełnosprawnych z ubogich rodzin – takie organizowane są od 12 lat przez Zakon Maltański (tu wolontariusze, opiekunowie płacą za swój pobyt!)

Wracając do głównej myśli – jeśli zdecydujesz się wesprzeć naszą akcję to już wszedłeś, ale do … innego domu, który nie płonie, w którym nie ma Picassa, ani Cezannea, ale za to czekają znane osoby ze świata filmu i sportu, również biznesu, osoby które ofiarowały swoją popularność, prestiż, czas, i w końcu też ogromny fizyczny wysiłek, by ta akcja dała możliwie najwięcej. Są również: Agnieszka Bal – nasza Honorowa Patronka i Kamil Cierniak, współtwórca krótkiego filmu nt. akcji, którzy zdecydowali się wziąć udział  reprezentując  tych, którzy marzą by chodzić.

Dziękuję, Tomek   Tarnowski