Archiwa tagu: Paweł Tarnowski

MARATON nie wybacza

[foto: Ania Tarnowska]

Piękno maratonu polega na tym, że jest cholernie prawdziwy. Wśród otaczającego nas plastikowego świata przeżywanie ogromnego wysiłku jest cennym doświadczeniem. Coś w człowieku się zmienia.

W piękny sobotni dzień jechaliśmy samochodami do Dębna – jedni 5 inni 6 godzin, co nie jest najlepszym rozwiązaniem na dzień przed startem. Nastroje u podróżujących zmieniały się wraz z pojawiającymi się, coraz bardziej wiarygodnymi, informacjami meteo. Kibice z radością oczekiwali słońca i wysokiej temperatury (20st.C), biegacze wręcz odwrotnie, tylko zapowiadany wiatr martwił nas zgodnie.   W samym Dębnie drużyna PKO Biegajmy razem zabrała nas na wspólny posiłek, podczas którego ustaliliśmy strategię biegu w naszych strefach czasowych. Tam dowiedzieliśmy się od Jurka Skarżyńskiego, że ze względu na nie wyleczoną chorobę musi zmienić plan – nie jest w stanie przebiec 42km w sensownym tempie, i że nawet już nie chodzi o zmierzenie się z barierą 3godzin, o której nieśmiało rozmawialiśmy na przełomie roku. To bolesne, gdyż Jurek harował przez kilka miesięcy, poza tym,  ta akcja miała w nazwie hasło – POWRÓT MISTRZA. Cóż, zdrowie jest ważniejsze.  Przebudowaliśmy konstrukcję w ten sposób, że Jurek miał pobiec połówkę maratonu jako suport dla Przemka Miarczyńskiego, a na drugą część miał wejść Wojtek Ratkowski. Łza się w oku kręci ze wzruszenia, kiedy widzisz, jak wielcy mistrzowie maratonu, jeden chory, a drugi w ogóle nie zakładał, że będzie biegł,  chcą aby nasza AKCJA miała godny finał. Obaj przyjaciele pobiegli na raty, ale do końca.

rozgrzewka przed maratonem

Jurek poprowadził rozgrzewkę naszej grupy i stanęliśmy na starcie. Niebo było czyste, a temperatura rosła.

Ufam, że relacje indywidualne naszych bohaterów wkrótce się pojawią, tu podsumuję całość ogólnie i podam wyniki.

STREFA czasowa 3:15

Przemek Miarczyński ruszył z Jurkiem i Ryśkiem Brożyną a wokół nich szybko uformowała się grupa entuzjastów, widząc  KTO  biegnie ! – legenda polskich maratonów i światowego windsurfingu. Móc biec w takim towarzystwie to marzenie każdego kto planował czas 3h15min.

Jurek Skarżyński prowadzi grupę na 3:15 – po jego prawej PONT

Do tego Jurek zajmował towarzystwo historiami biegowymi, utrzymując równe tempo 4’35”/1km. Rysiek, czując przypływ mocy pobiegł niezależnie i osiągnął znakomity wynik 3:09 zajmując 3 miejsce w kat >50lat. Po połówce dystansu Wojtek zastąpił Jurka i prowadził PONTA, robiło się coraz cieplej i wietrzniej, tempo minimalnie spadało, ale plan 3:15 był tylko lekko zagrożony. Opóźnienie miało zostać nadrobione na ostatnich 2km finiszu. W końcu pojawiła się ‘ściana’. Wyrosła na ostatnim kilometrze, bez żadnego respektu, tak jakby chciała sprowadzić 4 – krotnego olimpijczyka na kolana i to przed wiwatującą publicznością, upokorzyć na środku wielkiej sceny. Zrobiło się źle, utrzymywanie tempa w takim momencie może się różnie zakończyć, zwolnili, pojawiły się skurcze, PONT zaczął przeżywać dramat.

Miarczyński, Ratkowski, Skarzyński wpadają na metę

Na ostatnie 300m dołączył ponownie Jurek, tak by wspólnie i symbolicznie wbiec na metę, to miał być deser, pokaz MISTRZÓW, tylko że PONT czuł się jak po ciężkim nokaucie, parł jak w malignie, bez świadomości, że komentatorzy entuzjastycznie skandują jego nazwisko i dwóch wielkich polskich maratończyków.

3:21:13  w tych warunkach pogodowych, dla debiutanta, po czwartkowej, całodziennej podróży z Hiszpanii i sobotnich 6 godzinach kierowania samochodem, spokojnie można uznać za dobry wynik. Wiem, że sportowa dusza Przemka inaczej to odbiera. Wiem, jednocześnie, że jest szczęśliwy i pewnie lekko zdumiony, jak bardzo maraton może zaskakiwać.

STREFA czasowa 3:30

(Tomek Tarnowski) Ruszyliśmy równo trzymając tempo 4min50s/1km. Od początku nie czułem świeżości, ale też jej nie szukałem – po podróży, krótkim śnie i przy obowiązkach organizatora nogi miałem drewniane do 15km. Szybko zrozumiałem, że Roman Drgas z PKO Biegajmy razem – dyrektor „detalu” w Poznaniu i szef naszej grupy czasowej będzie za mnie myślał.

Kasia i Piotr na przodzie, Roman po zewnętrznej, mogę zamknąć oczy

Jego doświadczenie, ale i umiejętności czucia mojego stanu, były zdumiewające. Prowadził jak zaprogramowany. W pewnym momencie doszliśmy grupę Roberta Korzeniowskiego. Czterokrotny złoty medalista olimpijski zaganiał swoich przyjaciół dowcipną opowieścią, ale również twardą ręką. Znajdował czas dla wszystkich wokół, animował, podbiegał do stojących grup kibiców, był jak Wielki Mistrz, który potrafi być kolegą …  a wszystko w tempie – dla mnie granicznym. Miło był biec w jego towarzystwie.

18km koło Roberta Korzeniowskiego – to spora satysfakcja

Ściana wyrosła przede mną na 38km, nie jakaś wielka, ale  znałem już to złowróżbne uczucie, po którym, jeśli zaczynasz negocjować z samym sobą siłowo, zawsze tracisz. Choć duma jest urażona trzeba uszanować sygnały, zwolnić, spokornieć, bez żalenia się. Przebijałem się przez nią przez jakieś 500m, czyli szybko, a gdy puściła, Roman ocenił straty i zadecydował, że 3:25 odpuszczamy. 3:27:37 jest moim nowym rekordem życiowym – bardzo dziękuję za pomoc całej drużynie.

STREFA czasowa 3:45

Agnieszka i Adam Szymańscy

Tu relacje mam od Adama Szymańskiego.  Dość szybo zorientowali się z Agnieszką, że kończenie maratonu nie jest dobrym pomysłem. 42km to ogromne obciążenie organizmu, a umiejętność podjęcia trudnej decyzji o nie kontynuowaniu jest tak samo ważna jak umiejętność pokonywania „ściany”. Jurek Skarżyński podjął decyzję przed startem, chciał znaleźć inne ciekawe rozwiązanie dla wielkiego finału naszej AKCJI.  Agnieszka podjęła próbę walki i na 21km zeszła. Bolało i ciało i psycha, ale maratonu nie da się uprosić, jest nieubłagany.

STREFA czasowa 4:15

Mecenas Andrzej Zwara

Tu się działo!   Mecenas Andrzej Zwara nie zdecydował się z kim ostatecznie biegnie, ponoć przyspieszał, zwalniał, ewidentnie wpływ na to miały przygody Karoliny Gorczycy, z którą ruszył na początku. Dość powiedzieć, że Andrzej sam wpadł na metę z czasem 4:20:35.  Czekamy na jego barwną relację -:).

grupa Karoliny Gorczycy – na trasie

Karolinę Gorczycę zobaczyłem już za metą. Jej stan mówił więcej niż słowa. Wyglądała tak jakby uchodziła z jakiejś ciężkiej opresji, po drodze spotkała watahę wilków, a szukając pomocy natrafiła na pijanych i półdzikich ludzi z lasu. Jej wielkie, piękne oczy wyrażały tylko ból. Cóż, ten dzień po raz kolejny potwierdził, że warunki są trudne. Wysoka temperatura i wiatr, który kręcił nie pozwalały debiutantom na realizowanie swoich marzeń i planów. Zapewne Karolina powinna była zejść z 10 razy, ale nie … mimo oddania 4:15, 4:30, zawzięła się i chciał ukończyć bez względu na wynik, który nie był jej celem – 4:33:13 . Zrobiła do dla innych, którzy gdzieś w zaciszu swoich mieszkań, mają tylko jedno marzenie, by choć przez chwilkę móc tak jak Ty… chodzić.

Karolina dała z siebie wszystko

STREFA czasowa 4:30

Sebastian i Paweł na starcie – wprowadzali dobry nastrój od samego początku – foto maratonypolskie.pl

Nazwiska Sebastiana Chmary i Pawła Januszewskiego były chyba wymawiane przez komentatorów najczęściej, co nie jest to dziwne, obaj są doskonale znani w świecie lekkoatletycznym, poza tym najdłużej pozostawali na trasie -:), jakby kurtuazyjnie puszczając innych przodem.

Ktoś powiedział, że Sebastian już od połowy nie ma się najlepiej i wszystko go boli. Byłem na mecie kiedy wbiegał .. zmęczony jak cholera – 4:28:03 oznacza, że chciał powalczyć na finiszu. 100m przed końcem pamiętał, by pozbierać całą grupę, chwycić za ręce i wspólnie zakończyć ten bój.

Sebastian tuż przed metą

Wpadł mi w ramiona i zawisł całym, blisko 100kg ciałem, to tyle co razem ważyło dwóch zwycięzców maratonu w Dębnie -:). Trzej pierwsi to Kenijczycy z czasami: 2:16, 2:17 i 2:18. Tacy jak Sebastian nie powinni biegać maratonów, a jeśli biegają to w szczytnym celu – wielkie dzięki!

Paweł Januszewski – UWOLNIENIE

5 minut później, z czasem 4:32:51, dołączył do nas Paweł Januszewski. 9 sek. później byłyby planowane 4:33 – a te dwie 3ki to z okazji 55 urodzin Programu 3go Polskiego Radia. Jak było na trasie ? Nie wiem, ale się domyślam– to zdjęcie mówi wszystko. I chyba możemy je zatytułować tak – UWOLNIENIE.

MARATON nie wybacza, jest prawdziwy, surowy jak życie. Nasze marzenia nie zawsze muszą się spełnić abyśmy byli szczęśliwi. Czasem, Ci którzy – tylko w pewnym sensie ‘przegrali’, albo też nie wygrali  – dostarczają nam nieprawdopodobnych emocji. Nasi bohaterowie stoczyli walkę w szczytnym celu, i to jest najpiękniejsze. Ufam, że teraz, w pełni wyświetla się nasza opowieść. Zrobiliśmy bardzo dużo, by zwrócić uwagę na potrzeby osób niepełnosprawnych, podopiecznych Zakonu Maltańskiego .Nadal liczymy na wrażliwość kibiców – ten ważniejszy finisz AKCJI jest jeszcze przed nami.  Bardzo dziękuję – Tomek Tarnowski

Fundacja Polskich Kawalerów Maltańskich w Warszawie „Pomoc Maltańska”.
Nr rachunku bankowego: PKO BP S.A. 51 1020 1156 0000 7602 0089 7512
z dopiskiem „darowizna Maraton 2017”

z zagranicy PL 51 1020 1156 0000 7602 0089 7512

Przekaż 1%  KRS 0000174988


Wszystkie wyniki http://live.domtel-sport.pl/wyniki/

W Zakonie Maltańskim EKSTREMALNIE pobiegli także: Maciek Wasilewko 3:35:40, który zaczynał pracę o 7 rano, a trenował wieczorami, w ten sposób praktycznie przez 3 zimowe miesiące nie widział jasnego nieba inaczej niż przez okno. Kasia Dordzik 3:42:13, która miesiąc wcześniej stanęła na podium ultra trial Trójmiasto tj. terenowego biegu na 65km z 1500m przewyższeń. Zadebiutowały moje bratanice, Zosia Tarnowska 4:20:04 oraz Majka 4:27:20. Obie z pewnością uskrzydliło zwycięstwo brata w Międzynarodowych Mistrzostwach Hiszpanii. Paweł Tarnowski i Zosia Klepacka potwierdzili 1 kwietnia dominację polskiego windsurfingu.

szybki konkurs z nagrodami

Na zdjęciu widać komputery treningowe PONTA – Przemka Miarczyńskiego (37 lat)  i Pawła Tarnowskiego (22 lata). Przebywają na zgrupowaniu kadry windsurfingu i razem, w tłusty czwartek,  przebiegli identyczny dystans 23km, w tym samym czasie. Jednak …ich spalanie kalorii jest różne -:).

PONT i Paweł – kto spalił więcej kalorii?

KONKURS – który z nich spalił więcej kalorii?  Zgłoszenie prześlij do Kasi k.tarnowska@agencjafm.com.pl

Do wygrania w tym szybkim konkursie 2 nagrody – zestaw od Ziaja i jeden nocleg dla 2ch osób w jednym z hoteli historycznych – (do ustalenia) – http://heritagehotels.pl/pl/znajdz-hotel.html

Wygrywa 1 i 7 prawidłowe zgłoszenie mailowe.

Pamiętajcie o naszym  celu dobroczynnym i głównym konkursie.  Przekazujcie darowiznę 42 zł – (1 zł za 1km w maratonie) i to jest „bilet” do konkursu głównego. Oczywiście, jeśli Twoje możliwości finansowe są większe, zachęcam do zakupu 7 „biletów” i wytypowania czasów 7 biegaczy…

Po dołączeniu Heritage Hotels Polska mamy już ponad 70 nagród i to chyba nie wszystko -:)   http://maraton.zakonmaltanski.pl/vip-na-start-konkurs/

[foto tytułowe Rober Hajduk]

Tomek Tarnowski

Drużyna – PKO Biegajmy razem

Czasami w sytuacjach gdy jest ciężko, nie wiadomo skąd, pojawia się wsparcie i wszystko zaczyna biec lepiej – mieliście coś takiego? Jedni nazywają to przypadkiem, zrządzeniem losu, regułą wielkich liczb, inni palcem bożym, ja to nazwałem ‘przyszedł mail od Joanny”. Oczywiście jest słabo, bo w nogach mamy sporo kilometrów, samotność i monotonia treningów zaczynają robić swoje, do tego pogoda nie ułatwia, .. ale nie ma co biadolić, bo to właśnie jest  taka opowieść – ma trochę boleć.

Tak … pani Joanna, z działu marketingu PKO Banku Polskiego, poinformowała mnie, że na trasie maratonu otrzymamy wsparcie – będzie nam towarzyszyła biegowa drużyna. To pracownicy banku, 19 osób, które znają się  na bieganiu, mają niejeden maraton na koncie, choć jest osoba, która w Dębnie zadebiutuje :). Zorganizowali się błyskawicznie, chcą pomóc na trasie, biec obok, zmotywować, dołożyć swoją cegiełkę. To świetna wiadomość, bo ‘zając’, albo ‘pace maker’ to osoba, która pomaga rozłożyć tempo i nie musisz się nad tym koncentrować, ale tacy opiekunowie dają znacznie więcej. Dla debiutantów to nieocenione wsparcie, opiekun zorganizuje picie w momencie gdy przy ‘bufecie’ jest tłok i ślisko, przypomni o strategii odżywiania, gdy wpadasz na „ścianę” powie jak przetrwać kryzys, pomoże ci się zebrać gdy zaliczysz glebę. Niby proste, ale za trzydziestym kilometrem wszystko wygląda inaczej.

Czuję wdzięczność, bo wielu z nich pobiegnie dla nas, czyli pośrednio „dla tych, którzy marzą by chodzić”, w ten konkretny sposób pomagając naszej akcji. Z przyjemnością dokładam specjalną zakładkę na stronę WWW pod nazwą „PKO Biegajmy razem”, gdzie możecie poznać  wszystkie osoby.

Mamy kilka stref czasowych i ich opiekunów. Doskonale rozumiem chęć biegnięcia przy boku  mistrzów lekkoatletyki – Pawła Januszewskiego i Sebastiana Chmary – gdzieś  w granicach 4:30 (tzn. maraton w czasie 4 godziny i 30 minut). Nie odmówiłbym sobie 42 kilometrowego biegu w towarzystwie mecenasa Andrzeja Zwary – gdy mecenas się rozkręci, można spędzić wyjątkowo ciekawe 4 godziny zapominając o bieganiu. Oczywistym  będzie tłok wokół strefy 4:15, gdzie wielu będzie chciało mieć fotografię tuż przy Karolinie Gorczycy – to piękna pamiątka, ale kolegów przestrzegę, że może być trudno się skupić.  W strefie 3:45 już trzeba będzie mocno pracować, ale warto, bo z tym czasem będzie walczyła Agnieszka Szymańska – szefowa zespołu marketingu sportowego w Banku. Tak, przy okazji – to fajne, że osoba na kierowniczym stanowisku stanie do tego biegu -:) ! W strefie 3:30 ja będę potrzebował pomocy i to od samego początku. Będę z przyjaciółmi z Trójmiasta – Kasią, Maćkiem, Piotrkiem, ale bardzo się cieszę na osoby z zewnątrz, które nas … uciszą  -:)… tak, tak nawyki gadania  na treningu, podczas wyścigu są zdradliwe. W jeszcze szybszej strefie ustawią się PONT – Przemek Miarczyński i  Rysiek (3:13), który z pewnością założy idealnie równe tempo.

od lewej – Tomek Tarnowski, Rysiek Brożyna, Przemek Miarczyński, Paweł Tarnowski – w tle Diabelski Kamień – największy głaz polodowcowy w okolicach Trójmiasta – to część grupy z Trójmiasta

Co do Jurka Skarżyńskiego to  trudno powiedzieć, może zacząć z jeszcze wyższej pozycji.

Zapraszam do zapoznania się z drużyną „PKO Biegajmy razem” – są zdjęcia i krótkie informacje o każdej osobie. (nowa zakładka)

Jednocześnie pamiętajcie o zakładce KONKURS – przybywa sprawozdań z treningów, które pomogą w typowaniu czasów. Mamy już 81 typowań! Pierwszym z ekspertów, który wytypował wyniki jest Krzysztof Łoniewski z radiowej ‘trójki”, kolejne typy dosłał wczoraj Marcin Czapla kierownik Sklepu Biegacza z Gdyni,

Marcin Czapla kierownik Sklepu Biegacza w Gdyni i nasz ekspert

który, ogólnie mówiąc, zna się na rzeczy – od 17 lat jest w formie, a Maraton pobiegł poniżej 2:50. Miałem okazję parę razy rozmawiać z Marcinem nt. odżywiania, butów do biegania … i szybko odczułem, że wie o czym opowiada. http://www.sklepbiegacza.pl/sklep/gdynia

(foto tytułowe: Agnieszka Szymańska  – szefowa zespołu marketingu sportowego w PKO Banku Polskim)

Tomek Tarnowski

bieganie nad morzem – jod – naturalne turbo doładowanie

Pobiegajmy nad morzem, nawdychamy się jodu, będzie zdrowo – i tu wiedza się urywa. Babcine gadanie? Przecież sól jest jodowana, więc o co chodzi – a może jednak coś w tym jest ? Pewnie, że jest, bo jod jest niezbędny tarczycy do produkcji hormonów odpowiedzialnych za metabolizm – za spalanie (cukry i tłuszcz) i budowę (synteza białka), no i przetwarzanie paliwa w energię. Tarczyca również reguluje temperaturę ciała, wpływa na koncentrację i to nie koniec. Jod jest cholernie ważny, do tego bakterio i grzybobójczy – pewnie pamiętasz jodynę i fioletowe plamy… Pobiegać na morzem warto, albo popływać na windsurfingu i w zasadzie tu możesz skończyć czytać, chyba interesuje Cię jak to się zaczęło i do czego prowadzą głębokie niedobory magicznego „J”.

Paweł Tarnowski – Łeba – wave – 100% morskiego aerozolu foto: Robert Hajduk

Brak jodu odczytasz po zaburzeniach snu, koncentracji, rozdrażnieniu i stanach depresyjnych. Na szczotce zobaczysz więcej wypadających włosów, senność, a ogólna słabość będzie dodatkowo wkurzająca. Zirytuje cię fakt, że ćwiczysz, pilnujesz diety a na wadze przybywa kilogramów, a równocześnie jest ci zimno, płacisz więcej za ogrzewanie, twój mąż chodzi w podkoszulku a tobie ciągle zimno. Mamy 21 wiek i jodowaną sól, ktoś doda, że w Chinach joduje się herbatę a w Gwatemali miesza z cukrem. Ale nie będziesz zjadała 30 łyżeczek soli dziennie …

Podzieliłem role komu zimno a kto w podkoszulku, ale tak jest i to wynika z funkcji rodzicielskich. Dziecko w okresie płodowym i karmienia czerpie jod wyłącznie od matki co zużywa zapasy magicznego paliwa. Bronić się nie należy, nie ma też jak, gdyż niedobór w tym okresie rozwoju może prowadzić do niedorozwoju dziecka, w tym i umysłowego. Osiem razy więcej kobiet choruje na niedoczynność tarczycy niż mężczyzn, stąd też panie mają większą wiedzę, choć i z tym jest słabo, gdyż tylko 17% Polek wiąże dysfunkcję tarczycy z kłopotami zajścia w ciąże i tylko 12% rozumie, że brak jodu może prowadzić do niedorozwoju umysłowego, albo np. zaburzeń koncentracji u ich potomstwa. (Instytut  Millward Brown SMG/KRC)

Jod jest ciężkim pierwiastkiem i w epoce kształtowania się naszej ziemi zaległ dość głęboko, stąd jest go bardzo mało na powierzchni. Z litosfery wypłukiwany jest do oceanów i mórz gdzie jest go pod dostatkiem, stąd wszelkie organizmy morskie są doskonałym źródłem tego pierwiastka. Nie żałuj sobie dorszy, śledzi, sardynek, łososi, halibutów – oczywiście i ostryg, ect.. Japończycy mają najwyższe spożycie naturalnego jodu, co wynika z morskiej diety –żyją też najdłużej.

Ale co z tymi spacerami i biegami nad morzem? Do 300m od linii brzegowej mamy naturalnie rozpylony morski aerozol, w okresach sztormów jesienno-zimowych, kiedy woda jest zimna stężenie pierwiastków jest najwyższe – więc warto teraz, a nie latem! To dodatkowa dawka jodu i taką kurację możesz porównać do turbo doładowania. Faktycznie, sporty wodne i bieganie w strefie tuż nad morzem pozwala zdobyć ekstra dawkę pozytywnego pierwiastka, przyspieszyć metabolizm, widocznie poprawić nastrój – a jeśli uważasz inaczej to nie mów nam o tym przed 2 kwietnia 2017 –:) please.

Kiedy zwierzęta wyszły z oceanów na ląd, ok. 400 mln lat temu i ponoć to w Górach Świętokrzyskich mamy najstarsze na świecie ślady, niektóre komórki zaczęły się specjalizować się w magazynowaniu jodu, skoncentrowały się w przedniej części ciała tworząc gruczoły – u nas tarczycę. Ekspansja człowieka – czyli wyjście z Afrykańskiej kolebki i (1 mln lat temu) bez tego magazynu jodu byłaby niemożliwa. W końcu ludzie zasiedlili też strefy bardzo trudno dostępne, jak góry – Karpaty, Alpy, Andy, w końcu i Himalaje – gdzie nie powiewała morska bryza, a w menu nie było frutti di mare. W tych też miejscach brutalnie i obrazowo wyświetliło się do czego prowadzi niedobór jodu.

http://progresrenouveau.free.fr/histoire15.php

W niektórych himalajskich wioskach nawet 90% mieszkańców miało ogromne wola, jako efekt rozrostu tarczycy, która osiągając gigantyczne rozmiary dążyła do większego zmagazynowania coraz bardziej deficytowego pierwiastka.

Dzieci nie osiągały normalnego wzrostu, duży odsetek z nich (15%) cierpiało na niedorozwój, łącznie z kretynizmem (zespół niedoboru jodu, małectwo). Podobnie było w Alpach gdzie wykształciło się określenie „Les crétins des Alpes” , w innych krajach było podobnie, w Polsce nazywano ich „głupimi Jasiami” . Byli pożyteczni i raczej dobrze ich traktowano, wykonywali najprostsze, fizyczne prace.

źródło” https://fr.wikipedia.org/wiki/Cr%C3%A9tinisme

Niektórzy etymolodzy wywodzą słowo   crétin od chrétien (chrześcijański) kretyn był uznawany za niewinnego i szczęśliwego.

To jak pobiegamy nad morzem?

Jeśli w tym miejscu zastanawiasz się czy masz niedobory jodu możesz amatorsko się przebadać, polej kilka kropel na brzuch nieorganicznego jodu, np. płynu Lugola, (zabezpiecz jakimś wacikiem)  jeśli plama zniknie w ciągu 10 godzin, toooo – nie wyciągaj pochopnych wniosków … przyszedł czas, by pogłębić wiedzę i zacząć spacery tuż nad morzem. Tomek Tarnowski

[foto tytułowe: Robert Hajduk – sztorm w Łebie 2015r. Na desce Paweł Tarnowski]

film – 23km opowiedziane w 30 sek.

oto 30 sekundowy, filmowy obraz z terenowego biegu na 23km. Zgodnie z planami Jurka Skarżyńskiego wycieczka biegowa ma mieć różne elementy, podbiegi, podejścia, krosy, konwersację biegową … – ma być fajnie i daleko.

[Na filmie w czerwonej bluzie – Wojtek Ratkowski.]

Film nakręcił i zmontował Paweł Tarnowski, jeden z najlepszych windsurferów na świecie. Dwa razy MŚ w kat. juniorów, dwa razy stawał na podium ME w seniorach, w 2015 wygrał. W aktualnym rankingu ISAF znajduje się na 1 miejscu http://www.sailing.org/rankings_table.php?includeref=ranking26302&rankdiscipline=2&ranktype=2&rankclass=82&rankdate=latest

Paweł wraca do zdrowia po operacji barku, więc bieganie z nami jest absolutnie w jego planach.

Przemek Miarczyński wprowadzał Pawła w świat wielkiego windsurfingu – zgrupowania, obozy, rywalizacja, Mistrzostwa Europy, Świata …cykl zawodów pucharowych na wszystkich kontynentach. Fajnie móc teraz widzieć jak ‚JUNIOR’ wspiera ‚PONTA’ na treningach biegowych, a łatwo nie jest. Przykładowy trening grudniowy Przemka mógłby wyglądać tak:

jest 8:00 rano – wstaje słońce i rysuje nasze długie cienie –

WT – krosy aktywne   – w sumie ok. 13km, w tym 4 pętle terenowe z długim podbiegiem; każda pętla szybciej, na ostatniej możesz zobaczyć swoje śniadanie w butach, wówczas trening jest solidnie wykonany (to cytat z kolegów maratończyków).  Do tego gimnastyka rozciągająca i siłowa.

ŚR – bieg 10-12km, z przebieżkami 10x100m + gimnastyka

CZW – np. powtórka z WT.,

SOB –  teren 15km, a w tym 3 mocniejsze akcenty – np. podbieg ok. 1km, lub przyspieszenie na płaskim. Średnie temp ok 5’02″/km

NIE – teren 25km wycieczka biegowa.

Wyszło max. 78km, a to … trochę mało, jeśli PONT chce myśleć o czasie wzorcowym 3:15 w maratonie, który został wskazany w naszym konkursie – http://maraton.zakonmaltanski.pl/vip-na-start-konkurs/

Przemek Miarczyński treningi w tygodniu robi wcześnie rano, albo wieczorem

Do tego oczywiście Przemek ma swoje obowiązki rodzinne, domowe, plus zajęcia windsurfingowe, trenerskie, więc taki plan musi zmieścić w sposób możliwie .. niezauważalny …  Tomek Tarnowski